- Ojcze wezmę sanie i pojadę szukać mamy. Nic mnie przed tym nie zatrzyma.
- Synku... nie możesz tam są wilki. Rozszarpią psy.- Powiedział mój ojciec.
- Nie. Jadę in koniec. Oni nic nie zrobią. Nie znajdą jej.
- No dobrze. Jedź.
Przyszykowałem sanie i pojechałem do lasu. Kiedy przejeżdżałem koło skał skoczyła na mnie puma. Szarpałem się z nią kiedy usłyszałem niezwykle głośne wycie. Zajrzałem w stronę lasu i zobaczyłem gigantycznego wilka. Na skale z której zeskoczyła puma był drugi. Podbiegły bliżej i rzuciły się na pumę.


Ściągnęły ją ze mnie i odciągnęły na bok. Zabiły ją. Ja podbiegłem do sań a one spokojnie poszły za mną. Kazały mi iść za sobą. Pojechałem za nimi. Potem dołączył do nich trzeci.

Zaprowadziły mnie do stada. Wilki leżały przy mojej matce. Podczas śnieżycy ją znalazły i uratowały. Później dowiedziałem się że te białe wilki które mnie uratowały to były Waheele.
Tak zaczęła się moja przygoda z nimi.
